4 kwietnia 2015

Kto jest największym Tarzanem?

Obserwując dziewczyny dochodzę do wniosku, że największą miłośniczką tarzanki po trawie jest Carmen. Wybiega rano, a to na śnieżek, a to na trawę skąpaną w porannej rosie i tarza się z namaszczeniem, masując swoje ciało. Często wybiera trawnik z lekkim spadkiem tak, aby mogła się zsuwać jak foka po lodzie. Retrievery to rasa, która z ogromną pasją tarza się dla przyjemności samego tarzania i masowania. One to po prostu kochają. 
Trini bardzo rzadko tarza się w ten sposób. Musi być w bardzo dobrym nastroju, rozbawiona, żeby fikać tarzankowe pląsy. Natomiast razem z Dafi uwielbiają wszelkie smrodki padliny, zgniłej trawy. Starają się wtedy opanierować każdy najmniejszy kawałek ciała, uszy, szyję, łopatki i grzbiet. Im bardziej wonny zapach tym lepsza panierka. Są z tego powodu szalenie dumne. Choć ostatnio się zastanawiam, obserwując w jaki sposób to robią, czy tarzają się, żeby się opanierować czy wręcz przeciwnie, po to żeby na padlinie zostawić maksimum swojego zapachu.
Dafi bardzo często sprawdza zapach, w którym się tarza i robi to tak długo, aż jego wonność na trawie się zmniejszy. Tarzanie staje się wtedy powolnym, powłóczystym ruchem od fafli, boku pyska, przez kark, skończywszy na łopatce. 
Trini w takiej sytuacji najdłużej tarza się grzbietem, ale tą częścią przy ogonie i co jest ważne, po tarzaniu znaczy to miejsce moczem.