31 stycznia 2016

Psie przedszkole - odpowiednia socjalizacja?

 Temat, który co jakiś czas powraca do mnie i niekoniecznie wywołuje miłe odczucia. 
Ale dlaczego, przecież wszędzie w internecie piszą, że należy z psem korzystać z takich zajęć, szczeniak będzie miał odpowiednią socjalizację, nabędzie doświadczenia, które zaprocentuje w dorosłym życiu.
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic niepokojącego. W wielu takich miejscach zobaczyć możemy młode psy biegające ze sobą, podgryzające się, czasem któryś z nich zapiszczy, czasem usłyszymy warki. Ku uciesze opiekunów pobawią się w berka, wpadając pod nogi, między nogi, a po takich gonitwach padają ze zmęczenia. Na placu pojawiają się zabawki, pierwsze próby skupiania uwagi, pierwsze polecenia. Czasem któryś piesek mocno ciągnie na smyczy, inny szczeka, jeszcze inny wierci się w miejscu, wyglądając na roztargnionego. Wszyscy radośnie, z pewną dumą spoglądają na swoje pociechy i w duchu powtarzają "chodzimy do psiego przedszkola". Ale nie była bym sobą, gdybym nie przyglądnęła się temu bliżej. Ponieważ tkwi w nas przekonanie, że każda interakcja psów jest zabawą, trudno nam będzie dostrzec w tych relacjach coś innego. Coś, co dla młodziutkich psów nie jest fajne, doświadczeń które niekoniecznie właściwe wpłyną na ich dorosłe relacje. 
Czy idąc na takie zajęcia zastanawiamy się nad tym, jaką osobowość ma nasz pies, czy lubi inne psy, czy poradzi sobie z zachowaniami demonstracyjnymi, agonistycznymi innych psów?
Przeglądając zdjęcia, filmy z takich zajęć bardzo często obserwuję frustrację, niepewność, prośbę o pomoc opiekuna, sygnały grożenia ze strony innych psów, zachowania demonstracyjne, rywalizację, która niestety dostaje etykietę psich zabaw. I tu należy zadać sobie uczciwie pytanie, czy mój pies musi być wprowadzany w taką sytuację, czy rzeczywiście po kilkudziesięciu minutach takich zajęć będzie zrelaksowany, a jego bagażem doświadczeń będą miłe doznania? A może socjalizacja powinna wyglądać zupełnie inaczej? Może słowo socjalizacja stała się tylko reklamą niekoniecznie właściwie zorganizowanych zajęć? Niestety, to tak popularne i nadużywane słowo staje się także pretekstem do wielu nadużyć wobec psów. Ma być gwarantem uległości, cierpliwości w znoszeniu nieprzyjemnych doznań, brakiem jakiejkolwiek agresji. 
Mam takie poczucie, że moda zatraciła w nas wrażliwość, a czasem nawet zaburzyła empatię dla psa. Może czasem warto zaufać własnej intuicji i posłuchać tego co mówią do nas nasze psy.


11 stycznia 2016

Golden retriever idealny pies rodzinny!

Masz rodzinę, dzieci, to wymarzony pies dla ciebie. Chcesz zajmować się dogoterapią, to idealny kandydat na psa terapeutę.
Świetnie brzmi? Dobry slogan marketingowy? Też tak myślę, ale ile wspólnego ma z prawdą, jak bardzo stereotypowe myślenie zapędzi nas w kozi róg? Jak wiele rodzin rozpaczliwie poszukiwać będzie pomocy, a psów terapeutów żyć będzie w permanentnym stresie z łatką wiecznie uśmiechniętego.
Hm.. to już nie brzmi tak dobrze? A może warto przyjrzeć się temu bliżej?
Wiele hodowli, stron poświęconych rasie zamieszcza właśnie takie informacje, które są dla mnie zwykłym hasłem reklamowym, tanim chwytem sprzedaży psa, którego upchnąć można w każdej rodzinie, wepchnąć w każdą sytuację, bo ten pies zniesie wszystko. W milczeniu, stresie przyjmować będzie głaski, uściski, będzie podnóżkiem, leżanką, a jedyny grymas na jaki sobie pozwoli będzie wykrzywiony pysk, układający się w uśmiech.
Brzmi okropnie? Mało prawdopodobnie?
Trochę tak, bo przeglądając te same strony trudno znaleźć opisy zachowań agonistycznych, agresywnych tej rasy. Opisy psów, które w sposób desperacki starają się walczyć o swoją przestrzeń, psów, które zabija ich ogromna wrażliwość.
Od kilku lat z uwagą śledzę losy wielu z nich, czytam dramatyczne posty osób, które zapędzone w ślepy zaułek reklamy borykają się z codziennością, która tak kolorowo nie wygląda. Ten internetowy bohater, pies z reklam warczy, dotkliwie gryzie, skacze na ludzi, uderza ich pyskiem, szczeka, biega przewracając dzieci. Zjada w domu skarpetki, kosmetyki, zasłony, goni jak oszalały, drepcze za opiekunem wszędzie i wiecznie dyszy.
Brzmi znajomo?
Tak, w wielu domach to codzienność, bo w internecie nie napisano jak bardzo wrażliwe są goldeny, jak wnikliwymi obserwatorami są, czytającymi każdy nasz gest, każdą zmianę nastroju. Próbujące rozładować każde napięcie czują się bezradne, same nie radząc sobie z własnymi emocjami. W wielu takich sytuacjach stoją i dyszą zestresowane, a w akcie desperacji szczekają, nie dostając znikąd pomocy, bo wiele zachowań stresowych dostało łatkę zabawy, radości lub szufladki o nazwie adhd.
Niezaprzeczalnie goldeny są wyjątkowe i wiele z nich łączy mnóstwo podobnych reakcji, czas najwyższy zacząć opisywać te zachowania, nazywać je w sposób właściwy i zdjąć z nich łatkę psów rodzinnych.
Goldeny wykazują dużo zachowań agonistycznych, wiele z nich skierowanych jest w kierunku ludzi. Skaczą, uderzając w klatkę piersiową, uderzają w twarz przodem pyska podbijając głowę. Wielu z nas uzna także te zachowania za pieszczoty i okazywanie miłości, jednocześnie odczuwając ból policzka po silnym uderzeniu. Zachowania te nie pojawiają się znikąd, bardzo często małe, puchate szczeniaki narażone są na kontakt, którego nie chcą. Dotykane, ściskane wiją się w uścisku, prosząc o więcej przestrzeni, ale z łatką psa rodzinnego podtykane są pod wszystkie dziecięce ręce. Kiedy mały puchaty golden dojrzewa zaczyna prezentować nieco inne zachowania i tu pojawia się szok, bo okazuje się, że ta kula szczęścia tężeje, warczy, wpatruje się wzrokiem mówiącym wprost - nie życzę sobie tego! Szok przechodzi w zdziwienie i ignorancję, a w niektórych przypadkach w zachowania agresywne wobec mniej kochanej już puchatej kulki. Wiele psów obrywa klapsy, targane są za skórę, doznają przemocy fizycznej. Ostatecznym rozwiązaniem tej sytuacji jest porzucenie psa, z próbą dość banalnego tłumaczenia w postaci alergii dziecka na psią sierść. Ale wiele pośród tych śnieżnych kul nie potrafi warczeć. W ciszy znoszą każdy kontakt, z wrodzoną bezradnością tkwią nie potrafiąc odejść. Stoją w bezruchu i dyszą zestresowane sytuacją, a zamiast pomocy dostają kolejną łatkę chodzącego psiego szczęścia i goldeniego uśmiechu.
Nasze ludzkie pojęcie psiego szczęścia, radości, brak elementarnej wiedzy na temat mowy ciała psa, łatki przyklejanej psom, stają się przyczyną wielu domowych tragedii.
Pozwólmy goldenom być psami, takimi jak wszystkie inne, starajmy się odkleić od nich etykietę psa rodzinnego, psa, który znosi wszystko.