31 grudnia 2017

Sylewstrowa moc - czyli jak przeżyć ten czas z psem z fobią dźwiękową

Dawno, dawno temu należałam do grona osób, którym był bardziej odległy temat spanikowanego psa, chowającego się po kątach, z obłędem w oczach. I przyznam dopóki się tego nie przeżyje, to nie wiemy z czym się mierzymy. Można sobie darować porady typu "musi sobie poradzić", "ignoruj, bo potęgujesz lęk" lub jeszcze bardziej rozwalający o zaniedbaniach w socjalizacji, która ma być lekarstwem na wszystko. Internet aż huczy od takich i podobnych wpisów, a mnie szczerze mówiąc rośnie gól, kiedy czytam te komentarze. Tak jestem zła, bo wiele osób ślepo brnie w ignorancję, odrzucając intuicję i zaufanie, jakie ma do nich, ich własny pies. Wielu z was już wie, jaki mam stosunek do zwierząt, a w szczególności do moich psów i kotów i w jaki sposób się z nimi komunikuję. 
Pies nie jest zero jedynkowym robotem, którego da się zaprogramować jeszcze w chwili poczęcia. Geny to nie wszystko, choć mają ogromne znaczenie. Osobowość psa buduje wiele składników - matka, rodzeństwo, doświadczenia, opiekun, ale ta sama osobowość będzie określać pulę jego zachowań, które po prostu wyrażają stan emocjonalny, to co czuje w danym momencie. Tak, tak psy mają wiele emocji i to one determinują ich zachowania, często okraszone zwyczajną frustracją spowodowaną brakiem zrozumienia ze strony człowieka. 
Pies nie jest zero jedynkowym idiotą, którego życie koncentruje się jedynie na wykonywaniu poleceń człowieka, a lekarstwem na jego samopoczucie nie będzie proponowane przez człowieka np."odwrażliwianie". To ludzkie wyobrażenie, a co gorsze chyba jedyne "narzędzie" radzenia sobie z tym co dla nas niezrozumiałe, czyli okazywaniem przez psa takich a nie innych emocji. Czasem emocje stają się zbyt silne, a my przegrywamy tą walkę. 
Dafi, Misha są psami bardzo wrażliwymi na dźwięki, ale w sposób dla nas niezrozumiały, bo ułomność naszego słuchu nie pozwala słyszeć tego, co one. Jak wielu z was wie Dafi jest takim psiakiem, który wygrał los na loterii życia. Wyrwana z przechowalni, z rąk demona parwowirozy jako psie dziecko zaznała strach, wyjące wkoło psy, ból choroby, traumę klatki, kroplówek. Jest psem o bardzo kruchej osobowości, wrażliwym na każdy ruch, odgłos i choć z czasem nasz dom zapewnił jej poczucie bezpieczeństwa, to sylwestrowa kanonada, drżące szyby, odgłosy rozwrzeszczanych, podekscytowanych ludzi wywołują niepokój, strach, przechodzący w lęk, którego nie da się zracjonalizować i po prostu zatrzymać. Jest też psem, który potrafi jedynie instynktownie chować się przed bodźcami zagrażającymi. Niestety moja rola sprowadza się często do zrozumienia jej emocji, odpowiedzi na jej zachowanie, czyli stworzenie bezpiecznych stref. U Dafi stosujemy wsparcie farmakologiczne, kamizelkę w której czuje się lepiej i bezpieczniej, a ja staram się ją zrozumieć. Nie chce być dotykana, bo dotyk może być dla niej zatrzymaniem, dlatego mieszkanie zawsze jest pootwierane, tak, żeby sama w sposób swobodny dystansowała się do tego co na zewnątrz. 
Misha dźwięki odbiera nieco inaczej, jest stróżem i bardzo często po prostu nas informuje o "zagrożeniach", kimś obcym w przestrzeniach, które dla niej są strefami naszego komfortu (odległość około 120-150 m od naszego domu). Jest psem, który zdecydowanie korzysta ze wsparcia moich psów i naszego. Nasze dłonie, dotyk, masaż klatki piersiowej daje jej poczucie bezpieczeństwa. Ignorowanie jej komunikatów prowadzi do utraty tego zaufania.
Pamiętajcie każdy pies jest inny, każdy ma inną osobowość i emocje. Zamiast ignorować zastanówcie się co mówi do was wasz pies, bo mowa ciała dla nich to ich emocje i to jak się czują w danej chwili.