30 października 2014

Czy znam mojego psa?

Wczorajsza burzliwa dyskusja skłoniła mnie do pewnych refleksji. Zaczęłam się zastanawiać nad oceną osobowości psa, jego umiejętności radzenia sobie z wyzwaniami i ogólnie przyjętemu przekonaniu, że pies (szczeniak) ze wszystkim sobie świetnie poradzi. Kiedy widzę szczeniaka, który stosuje gamę różnorakich zachowań świadczących o frustracji, nawiązującego kontakt wzrokowy z właścicielem prosząc go jednocześnie o pomoc, to ja zastanawiam się jak mu pomoc. Jak wesprzeć go w wyzwaniu dla niego zbyt trudnym, a z naszej perspektywy nie dość łatwym. Niestety istnieje też przekonanie, że pomagając szczeniakowi spowodujmy, że jako dorosły pies będzie zawsze nas prosił o pomoc i wyrośnie na "maminsynka chowającego się za spódnicę". I to zdanie wywołuje uśmiech na mojej twarzy, ale nie radości, ale irytacji. Przypomina mi trochę "chowanie", bo o wychowywaniu trudno tu powiedzieć, "chłopców, którzy nie płaczą". Często na pozór twardych, zamkniętych emocjonalnie, nie radzących sobie z problemami, popadających w frustrację (wiem nie wszyscy tacy są). Co tak naprawdę stoi na drodze, żeby wesprzeć szczeniaka w zbyt trudnych wyzwaniach? Nie wiem, dla mnie to brak otwartego umysłu na przyjmowanie tego, co mogą zauważyć inni, czasem brak wiedzy, czasem empatii, a czasem uleganie presji stanowczych autorytetów. No cóż pewnie ile ludzi tyle opinii.
Czy znam mojego psa?
To pytanie zadałam sobie w kontekście moich relacji z Carmen.
Jako szczeniak była suczką z pulą niesamowitych dla mnie zachowań - była odważna, czerpiąca życie całymi garściami, podejmująca chętnie nowe wyzwania z dużą dozą miłości dla ludzi. Była absolutnie zachwycająca i obserwując ją wiedziałam, że będzie miała w wielu kwestiach wiele do powiedzenia :) Ale czasem zdarzały się sytuacje dla niej trudne, w których moją rolą było jej wspieranie. Było bycie blisko niej, pokazywanie, że rzeczy które wywołują jej niepokój są wyzwaniem, które razem pokonamy. Czy wyrosła na "mamincórcię" - według mnie nie. Jest bardzo silną, niezależną suczka, posiadająca ogromny bagaż rozmaitych doświadczeń. Jest też bardzo wrażliwa na to, co czują inni. Potrafi być asertywna, uparta ale jest wspaniałą negocjatorką. Czy prosi mnie o pomoc w sytuacjach dla niej trudnych - tak, ale od tego jestem, żeby ją wspierać kiedy tego potrzebuje. Bycie silnym nie oznacza bycie hardym. Siła tkwi w wrażliwości i empatii i taka jest właśnie Carmen, za co kocham ją najbardziej. 
Czy znam mojego psa - mam nadzieje, że tak :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz