11 stycznia 2016

Golden retriever idealny pies rodzinny!

Masz rodzinę, dzieci, to wymarzony pies dla ciebie. Chcesz zajmować się dogoterapią, to idealny kandydat na psa terapeutę.
Świetnie brzmi? Dobry slogan marketingowy? Też tak myślę, ale ile wspólnego ma z prawdą, jak bardzo stereotypowe myślenie zapędzi nas w kozi róg? Jak wiele rodzin rozpaczliwie poszukiwać będzie pomocy, a psów terapeutów żyć będzie w permanentnym stresie z łatką wiecznie uśmiechniętego.
Hm.. to już nie brzmi tak dobrze? A może warto przyjrzeć się temu bliżej?
Wiele hodowli, stron poświęconych rasie zamieszcza właśnie takie informacje, które są dla mnie zwykłym hasłem reklamowym, tanim chwytem sprzedaży psa, którego upchnąć można w każdej rodzinie, wepchnąć w każdą sytuację, bo ten pies zniesie wszystko. W milczeniu, stresie przyjmować będzie głaski, uściski, będzie podnóżkiem, leżanką, a jedyny grymas na jaki sobie pozwoli będzie wykrzywiony pysk, układający się w uśmiech.
Brzmi okropnie? Mało prawdopodobnie?
Trochę tak, bo przeglądając te same strony trudno znaleźć opisy zachowań agonistycznych, agresywnych tej rasy. Opisy psów, które w sposób desperacki starają się walczyć o swoją przestrzeń, psów, które zabija ich ogromna wrażliwość.
Od kilku lat z uwagą śledzę losy wielu z nich, czytam dramatyczne posty osób, które zapędzone w ślepy zaułek reklamy borykają się z codziennością, która tak kolorowo nie wygląda. Ten internetowy bohater, pies z reklam warczy, dotkliwie gryzie, skacze na ludzi, uderza ich pyskiem, szczeka, biega przewracając dzieci. Zjada w domu skarpetki, kosmetyki, zasłony, goni jak oszalały, drepcze za opiekunem wszędzie i wiecznie dyszy.
Brzmi znajomo?
Tak, w wielu domach to codzienność, bo w internecie nie napisano jak bardzo wrażliwe są goldeny, jak wnikliwymi obserwatorami są, czytającymi każdy nasz gest, każdą zmianę nastroju. Próbujące rozładować każde napięcie czują się bezradne, same nie radząc sobie z własnymi emocjami. W wielu takich sytuacjach stoją i dyszą zestresowane, a w akcie desperacji szczekają, nie dostając znikąd pomocy, bo wiele zachowań stresowych dostało łatkę zabawy, radości lub szufladki o nazwie adhd.
Niezaprzeczalnie goldeny są wyjątkowe i wiele z nich łączy mnóstwo podobnych reakcji, czas najwyższy zacząć opisywać te zachowania, nazywać je w sposób właściwy i zdjąć z nich łatkę psów rodzinnych.
Goldeny wykazują dużo zachowań agonistycznych, wiele z nich skierowanych jest w kierunku ludzi. Skaczą, uderzając w klatkę piersiową, uderzają w twarz przodem pyska podbijając głowę. Wielu z nas uzna także te zachowania za pieszczoty i okazywanie miłości, jednocześnie odczuwając ból policzka po silnym uderzeniu. Zachowania te nie pojawiają się znikąd, bardzo często małe, puchate szczeniaki narażone są na kontakt, którego nie chcą. Dotykane, ściskane wiją się w uścisku, prosząc o więcej przestrzeni, ale z łatką psa rodzinnego podtykane są pod wszystkie dziecięce ręce. Kiedy mały puchaty golden dojrzewa zaczyna prezentować nieco inne zachowania i tu pojawia się szok, bo okazuje się, że ta kula szczęścia tężeje, warczy, wpatruje się wzrokiem mówiącym wprost - nie życzę sobie tego! Szok przechodzi w zdziwienie i ignorancję, a w niektórych przypadkach w zachowania agresywne wobec mniej kochanej już puchatej kulki. Wiele psów obrywa klapsy, targane są za skórę, doznają przemocy fizycznej. Ostatecznym rozwiązaniem tej sytuacji jest porzucenie psa, z próbą dość banalnego tłumaczenia w postaci alergii dziecka na psią sierść. Ale wiele pośród tych śnieżnych kul nie potrafi warczeć. W ciszy znoszą każdy kontakt, z wrodzoną bezradnością tkwią nie potrafiąc odejść. Stoją w bezruchu i dyszą zestresowane sytuacją, a zamiast pomocy dostają kolejną łatkę chodzącego psiego szczęścia i goldeniego uśmiechu.
Nasze ludzkie pojęcie psiego szczęścia, radości, brak elementarnej wiedzy na temat mowy ciała psa, łatki przyklejanej psom, stają się przyczyną wielu domowych tragedii.
Pozwólmy goldenom być psami, takimi jak wszystkie inne, starajmy się odkleić od nich etykietę psa rodzinnego, psa, który znosi wszystko.

1 komentarz:

  1. Ludzkie postępowanie wobec psów jest przykładem błędnego przypisywania zwierzętom cech i odczuć ludzkich. W swojej książce Patricia McConnell pisała o obejmowaniu psów i uściskach. Dla ludzi są one wyrazem sympatii i oddania. Dla psów jednak nie. Psy na ogół lubią, gdy głaskać je po bokach, ale obejmowanie za szyję i klatkę piersiowa znoszą z najwyższą niechęcią lub wcale, czemu nie dowierzają. Uściski są dla ludzi tak oczywistym przejawem sympatii i zażyłości, że trudno im sobie wyobrazić, by pies nie przyjmował ich z zadowoleniem i przyjemnością. Człowiek ściskając psa nie widzi wyrazu jego pyska, obserwując innych jak to robią, można zobaczyć, że jedynym zadowolonym w tej sytuacji jest człowiek. Pół biedy, jeżeli nieporozumienie kończy się jedynie na niezadowoleniu psa, gorzej w sytuacji, gdy psy takiego obłapiania nie tolerują. Z tego właśnie powodu spora grupa ludzi staje się ofiarami pogryzień, a nie zliczona ilość psów poddawana jest eutanazji. Psy nie zawsze chcą tego, co my i zaakceptowanie tego faktu oszczędzi wielu problemów.

    OdpowiedzUsuń