1 października 2015

Przytulanie z empatią

Dawno mnie nie było na blogu, ale też dużo się działo :)
Temat na dziś to, jak być empatycznym wobec psów, jednocześnie zaspakajać swoją potrzebę przytulania z uszanowaniem psich emocji. Trudne? Też tak myślę...
Wciąż trwają dysputy kim jest dla nas pies, co powinien znosić, czy ma prawo do decydowania, jaka jest nasza wiedza i doświadczenie w kontekście takiego kontaktu.
Wczoraj zadano mi pytanie: "jak sądzisz, czy ta potrzeba miziania psów i miłych zwierzątek to atawizm ? taka potrzeba gromingu jak u małp" - mam nadzieje, że osoba cytowana nie będzie miała nic przeciwko ;) i od razu miałam pewne skojarzenie. Otóż kiedy byłam mała, pamiętam jak tymi moimi chudymi rączkami mocno przytulałam się do brzucha mojej babci. Nigdy nie widziałam jej twarzy, a przynajmniej takie towarzyszy mi wspomnienie. Zawsze lekko się uśmiecham, przypominając sobie tamte chwile, bo kojarzą mi się z poczuciem bezpieczeństwa, miłości i ogromnego ciepła. Po latach obraz ten nieco otarł się o rzeczywistość, bo babcia była mojego wzrostu i nie taka ogromna jak mi się wydawało, ale emocje pozostały. Tak na marginesie jestem do niej bardzo podobna. 
Jako dzieci raczej lubimy się przytulać, a kiedy w domach babć lub naszych są psy, to często staramy się wejść z nimi w kontakt fizyczny. Ciepłe, miękkie, futro zimny nos i oblizujący nas wilgotny język. Tyle widzimy jako dzieci, przynajmniej ja tyle pamiętam. I jako dzieci nie widzimy niczego złego w naszej duszącej psa miłości, bo jesteśmy tylko dziećmi. Wielu pośród dorosłych pozwala na taki kontakt, na ściskanie psa, obejmowanie go, dotykanie w różne części ciała, czasem zachęcają do siadania na psie. Uznają, że pies zniesie wszystko, bo kocha nas bezgranicznie i pewnie jest wdzięczny za taki los. 
Kiedy tak siedzę i oglądam niektóre zdjęcia smutek zalewa moje serce, często widzę psy leżące bezradnie, wyczekujące końca miłosnych pieszczot człowieka, na ich pyskach pojawia się grymas, czasem dyszą zestresowane ku uciesze fotografujących, bo przecież pies się uśmiecha do zdjęcia. Największym nieszczęściem goldenów, rasy którą kocham bardzo jest ich dobry charakter, łatka psa rodzinnego. Psów, które skazane są na głaskanie, przebieranie, tłamszenie tylko dlatego, że w życiu często są bierne i bezradne. Niewiele z nich potrafi zawarczeć, zawalczyć o swoją przestrzeń. Nagminnie przekraczana jest ich granica, a nikt nie zadaje sobie trudu poznania i zgłębienia ich mowy ciała, pochylenia się nad emocjami jakie przeżywają. Przykre dla mnie jest to, że wciąż lekceważy się słowa  sprzeciwu wobec takiej miłości, która miłością nie jest. Należy zadać sobie pytanie czym jest empatia i czy jesteśmy w tej relacji empatyczni. Według mnie nie...
Czy można połączyć swoje emocjonalne oczekiwania wobec psa, z tym co nam daje i z jego potrzebami? Myślę, że tak, ale ten związek wymaga subtelności i otwartości umysłu, kierowanego subtelnością emocji płynących z serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz